Co z tym Nowym Rokiem?

Witajcie w Nowym Roku ? Zaniedbuje mocno tą stronę ostatnio, wiem..  Może zatem jakieś noworoczne postanowienie w tej kwestii?! Regularnie pisać ? Pytanie, czy ma ktoś ochotę jeszcze mnie czytać? Nieustannie wierzę, że ktoś taki się znajdzie. Więc choć nie lubię postanowień postanawiam wrócić do pisania ? To nie będzie długi tekst nie liczcie na […]

Witajcie w Nowym Roku ?

Zaniedbuje mocno tą stronę ostatnio, wiem..  Może zatem jakieś noworoczne postanowienie w tej kwestii?! Regularnie pisać ? Pytanie, czy ma ktoś ochotę jeszcze mnie czytać? Nieustannie wierzę, że ktoś taki się znajdzie. Więc choć nie lubię postanowień postanawiam wrócić do pisania ?

To nie będzie długi tekst nie liczcie na to. Jest Nowy Rok i oddaję się dziś błogiemu lenistwu. Chciałam po prostu zajrzeć tu na chwilę, żebyście tak całkiem o mnie nie zapomnieli i po prostu przywitać się z Wami na progu Nowego Roku. To oczywiste, że również chcę Wam dobrze przy tej okazji życzyć choć czuję, że podobnie jak ja powoli zaczynacie mieć dosyć świąteczno-noworocznych rymowanek, filmików, wierszyków ? A teraz jeszcze doszły do tego noworoczne postanowienia :p „Nowy rok- nowa ja!” A ja wciąż taka sama ?

Gdzieś już o tym pisałam- nie uznaję noworocznych postanowień. Są mocno przereklamowane i po prostu nigdy się nie udają. No może prawie nigdy. A dzieje się tak dlatego, że najczęściej są wymuszone – wszyscy chcą być lepsi i fajniejsi od stycznia, więc może i ja też będę. Co z tego, że nie chcę nic zmieniać, że nie umiem, nie wiem jak, nie czuję potrzeby.. jak wszyscy to wszyscy. No i przecież coś muszę udostępnić w nowym poście na insta ? Natomiast pewnie są wyjątki- jeśli jesteś tak mocno zdeterminowany, zmotywowany i wiesz czego chcesz- kto wie, może właśnie Tobie się uda. Szczerze trzymam kciuki! Ale pamiętajcie o tym, żeby nigdy nie czekać na nowy rok czy nowy miesiąc żeby coś zmienić jeśli czujecie potrzebę- codziennie jest doskonały dzień do działania.

Pomijając kwestie postanowień i to jak długo są w stanie przetrwać, okres świąteczno-noworoczny jest mimo wszystko pozytywnym czasem i zawsze pokładamy w nim pewne nadzieje. I te emocje mimo wszystko warto pielęgnować a ten czas po prostu szczerze i radośnie celebrować. Jest nam to po prostu potrzebne w tym zabieganym i brutalnym świecie, gdzie zwykle nie mamy czasu na małe radości i mniejsze lub większe refleksje.

Być może się starzeję, albo mówiąc trochę ładniej „dojrzewam” do tego aby znajdować w tym okresie małe przyjemności, do których przecież tęskni się cały rok. Spotkania z najbliższymi, z którymi na co dzień spędzamy zbyt mało czasu, rozmowy z przyjaciółmi, których dawno nie widzieliśmy, błogie lenistwo i rozkoszowanie się smakiem tego wszystkiego co tak cudownie świątecznie pachnie i smakuje. I chociaż niejednokrotnie narzekamy, że to wszystko wokół takie sztuczne i wymuszone to może nie musi tak być? Przecież tak wiele zależy właśnie od Twojego nastawienia. Bo jeśli robisz coś z naturalnej potrzeby, z uczuciem i prawdziwymi emocjami, to samo dostajesz od innych- prawdziwe, szczere dobre emocje.

Jestem pozytywnie „naładowana” na Nowy Rok- zmotywowana i pełna nowych myśli w głowie. I nie jest to kwestia jakiegoś postanowienia – bardziej tego co robię już od dawna, co nieustannie napędza mnie do działania. Co jakiś czas ludzie dają mi znać, że ma to sens. Słucham tego co do mnie mówią i z tego wyciągam swoją siłę. Fajnie jest usłyszeć, że uczestnicy moich zajęć kettllebell dobrze się czują na treningu, że podoba im się „swojska” atmosfera i klimat w grupie, w której ćwiczą, że cenią sobie moje rady i sposób prowadzenia zajęć. Miło wiedzieć, że ktoś „zazdrości” mi tego, że umiem czerpać radość z „męczenia” własnego ciała ciężkim treningiem, że nie jest to tylko powinność, obowiązek, przymus, żeby jakoś wyglądać a po prostu czysta przyjemność.

Ale do czegoś się muszę przyznać. Też nad sobą pracuję ? Od jakiegoś czasu próbuję nauczyć się niesamowicie trudnej rzeczy- starać się na 99%- nie jak dotychczas na 100. Uczę się uwierzyć w to, że nikt i nic nie jest perfekcyjne, że czasem warto odpuścić i nie walczyć o bycie idealną. Nie spinać się na maxa, nie przeżywać i nie analizować wszystkiego co nie do końca udało się perfekcyjnie. Świat się przez to nie zawali, nie skończy, nie spadnie Ci na głowę. Przegrana nie jest porażką- za to może być wartościową lekcją.  To wszystko jest cholernie trudne, ale nie jest niemożliwe, więc walczę. Nie o bycie nową, lepszą, wersją siebie. O bycie sobą z wszystkimi swoimi zaletami i słabościami. Bo jeśli jesteś sobą nie masz konkurencji!

Bądźcie szczęśliwi, silni i zdrowi w Nowym Roku!

MK